Postanowienia podpisanej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, tzw. karty LGBT stanowią, że w umowach zawieranych z miastem od kontrahentów ma się odtąd wymagać podporządkowania specjalnym „klauzulom antydyskryminacyjnym”, a brak ich akceptacji może być istotnym powodem niezawarcia umowy. Analogiczne dokumenty podpisali prezydenci licznych miast w całej Polsce.
Na rynku, przy całkowitym lekceważeniu zasad ustrojowych i gospodarczych państwa polskiego, w wyniku wymogu stosowania owych „klauzul”, może dojść do ukształtowania się bezprawnie uprzywilejowanego kręgu podmiotów, wyróżnionych ze względu na okazywanie wsparcia wybranym, skrajnym postulatom politycznym i systemowi ideologicznemu obcemu polskiej Konstytucji.
W wielu krajach UE, w części stanów USA, a ostatnio także w Polsce, przedsiębiorcy coraz częściej stają się ofiarami prowokacji, do których wykorzystywane są przepisy antydyskryminacyjne, a w naszym kraju – także relikty prawa PRL.
Instytut Ordo Iuris postuluje usunięcie z kodeksu wykroczeń art. 138, który jest jednym z komunistycznych reliktów w polskim prawodawstwie. Przepis pochodzi z początku lat 70-tych i miał zwalczać spekulacje na rynku, od 1990 r. pozostawał martwy, a obecnie zaczął być wykorzystywany przez środowiska LGBT jako instrument nacisku i łamania sumienia przedsiębiorców, zmuszanych
do wykonywania usług korzystnych dla tych organizacji. Właśnie na podstawie tego przepisu winnym został uznany Adam J., drukarz z Łodzi, który odmówił wydrukowania plakatów promujących organizację LGBT.